Gdyńskie Pustki – Strasznica i obłużański zapomniany cmentarz

Dawny cmentarz obłużański znajduje się tuż przy ruchliwej drodze

 

W ziemi nadal można znaleść pozostałości po grobach obłużańskiego cmentarza cholerycznego

Po domostwach Strasznicy pozostały jedynie ruiny

Droga na Babski Figiel - czy było to miejsce sabatu czarownic

Dawny cmentarz obłużański znajduje się tuż przy ruchliwej drodze

Dawny wjazd na teren grobowca choleryków

Niewielu już mieszkańców Cisowej pamięta, gdzie znajdowała się tzw. ‘Strasznica’,
choć do dziś można znaleźć jej ruiny. Skąd wzięła się nazwa tego miejsca i jaki ma
ono wspólny mianownik z położonymi po przeciwnej stronie miasta ogródkami
działkowymi?

Dzielnica Cisowa posiada co najmniej kilka zakamarków owianych legendami i
tajemnicami z pogranicza historii o duchach i niewyjaśnionych zdarzeń. Jednym z
nich jest teren po dawnym ‘dzikim’ cmentarzysku ofiar epidemii cholery z pierwszej
połowy XIX wieku. Według Edwarda Obertyńskiego powstał on w 1853 roku. Jest to
jeden z kilku takich masowych grobów, z których największy i najbardziej znany
znajduje się przy osiedlu Karwiny. Jednak nim powstanie opisywane osiedle
Strasznica straszyły tu…drzewa, czyli Cisy. Niegdyś potężne, rosnące w dolinie
potoku Cisowskiego drzewa były powszechnie uważane za siedliska sił nieczystych.
Pogląd ten zapewne wydedukowano tym, iż w dziuplach i w koronach drzew
schronienie znajdywały koty oraz sowy – a były to zwierzęta nocy, które mogły
współpracować ze złymi demonami. Drzewo to wybierali też dość często samobójcy
w celu pozbawienia sobie życie przez powieszenie. W epoce średniowiecza
rozpoczęto wycinkę Cisów w celach opałowych i rzemieślniczych na tak wielką skalę,
że dziś już tych drzew nie ma. Mrok zapomnienia padł również na okoliczne legendy
z nimi związane.
Część Cisowej była niegdyś nazywana Ćmirowem. To niewielkie osiedle żyjących w
zgodzie ze sobą ludzi było świadkiem tego, jak w okolicy szosy gdańskiej wykopano
głęboki rów i zaczęto zwozić ciała ofiar epidemii cholery. Miejsce to znajduje się
obecnie u wylotu ul. Chylońskiej na ul. Morską. Wykopano głęboki rów gdzie miejsce
ostatniego spoczynku znalazło co najmniej 100 dusz. Ciężko ustalić kto wybrał akurat
to miejsce na grobowiec i czy istniały konflikty na gruncie lokacyjnym, jak w
przypadku cmentarzu na Jasińskich chojnach (Karwiny). Nie był to jednak cmentarz

który pojawiał się w oficjalnych rejestrach i mapach – prawdopodobnie po prostu
‘użyczono’ gruntów na jego powstanie. Mimo pamięci o miejscu spoczynku
choleryków, na początku XX wieku w okolicy budowano tu coraz więcej domków
mieszkalnych oraz punktów rzemieślniczych związanych z ruchem na szosie
gdańskiej, który po wprowadzeniu do użytku nielicznych wówczas automobilów
wzmagał się. Zabudowano również część cmentarza cholerycznego – część ziem
wykorzystano jako grunta rolne, a część na budowę gospodarstw. Tak powstała
Strasznica – najdalej na północ wysunięte osiedle Gdyni. Nieopodal znajdował się
też tzw. Mały Lasek należący do rodziny Skielników. Za nim wkraczało się na tereny
należące do Rumii. Jednak grunta rolne nie dawały żyznych plonów – dość szybko
zrezygnowano tu z uprawy m.in. ziemniaków. Rósł za to tu kwitnący na żółto łubin,
pośród którego według starych wierzeń słowiańskich, zaadoptowanych później przez
niektórych Kaszubów żyła rżana baba czyli Południca – wyjątkowo przebiegły demon
który polował na tych, którzy przebywali bądź pracowali w polu. Obarczano go
wszelkimi wypadkami w polu, okaleczeniami przy zbieraniu plonów i przedwczesnymi
zgonami. Przedstawiano go pod postacią odzianej całej na biało kobiety o bladej
twarzy. Gdy w dzień bezwietrzny łany zbóż oraz pola łubinu, które znajdywały się w
okolicy obecnej kolejowej elektrowozowni nagle niespodziewanie poruszały się,
wówczas przebudzał się złośliwy demon. Nie miał on za to wstępu do zacienionych
zakamarków – więc rolnicy lub młodzież przebywająca na polu urządzała sobie
drzemki w cieniu drzew.
Strasznica była miejscem zamieszkania robotników portowych, drobnych
rzemieślników oraz małorolnych Kaszubów. Przed wojną zaczęły krążyć tu historie o
zjawach oraz duchach które pojawiały się niezapowiedziane na szosie, straszące
przejeżdżających tędy podróżnych. Ci, którzy pamiętają jeszcze Ćmirowo,
wspominają również o pojawiających się wśród łubinowych pól błędnych ognikach.
To wszystko, połączone z historiami o ‘rżanej babie’ stwarzało atmosferę grozy i
tajemnicy. Choć to właśnie tu, w połowie lat dwudziestych, powstało zapomniane już
cmentarzysko koni – olbrzymi rów w lesie, w którym pochowano kilkaset tych
zwierząt, które zmarły na skutek katorżniczej pracy przy budowie portu w Gdyni. W
drugiej połowie lat siedemdziesiątych grunta Strasznicy zostały częściowo
wywłaszczone i rozparcelowane pod budowę osiedla Sibeliusa. I tym samym fiński
kompozytor o światowej sławie zastąpił nazwę nawiązującą do Cisowskich historii z
dreszczykiem. Współcześni mieszkańcy tego osiedla nie odnotowali już złowrogich
energii. Nieopodal Strasznicy, w okolicach obecnej ul. Owsianej do dziś istnieje tzw.
Babski Figiel, czyli pochodzące z początku lat 20-tych skupisko kilku domów
tworzących niezależną, odciętą od Cisowej szerokimi polami enklawą. Skąd pochodzi
ta nazwa, która była nadana temu miejscu jeszcze zanim postawiono tu pierwsze
domy? Genezy należy szukać na dużym wzgórzu górującym nad domostwami, na
którym Cisowskie kobiety w dawnych czasach być może zbierały się figlować –
jednak nie chodziło tu o zabawę i baraszkowanie. Samo słowo ‘figlowanie’

nawiązywało do czarownic i ich psot które czyniły krzywdę ludziom – niegdyś miało
ono inny, mocniejszy wydźwięk niż dziś. Czy góra była miejscem sabatów czarownic
lub miejscem mocy? Dowodów na to nie ma, jednak najpewniej ta nazwa pochodzi z
czasów gdy na Kaszubach i na całym kontynencie Europejskim poszukiwano kobiet
parających się magią w celu ich eliminacji.
Po drugiej stronie chylońskich łąk i Strasznicy do dziś w ziemi można znaleźć
pozostałości po innym zapomnianym przez historię cmentarzu. U wylotu ul.
Turkusowej przy Ul. Płk. Dąbka znajduje się kawałek niezabudowanego pola. Płot
ogródków działkowych przebiega kilka metrów dalej. Dlaczego to miejsce stoi do dziś
puste? Otóż i tam chowano ofiary epidemii cholery. Był to cmentarz oficjalny, wiejski,
zaznaczany na mapach aż do końca drugiej wojny światowej. Po 1945 roku pamięć o
tym miejscu się zatarła, po części z powodu wymiany mieszkańców. Gdy w latach
siedemdziesiątych zaczęły powstawać tu ogródki działkowe, przypróchniałe elementy
drewna z krzyży zaczęto wykorzystywać jako podstawę kompostowników. Elementy
muru i płotu również służyły wzmocnieniu powstającej infrastruktury ogródków.
Cmentarz nie był oficjalnie oznaczony na powojennych mapach, więc nikt nie
kontrolował jego rozbiórki. Natomiast groby nigdy nie było ekshumowane. Do dziś po
deszczach można spod ziemi znaleźć połamane elementy nagrobków lub niewielkiej
ceramiki. Na pobliskich działkach zaś działy się rzeczy niekoniecznie normalne.
Mimo częstych wizyt szabrowników, zdarzało się działkowcom znaleźć narzędzia
przeniesione w inne miejsce niż zwykle, przy zamkniętych na noc drzwiach.
Niektórzy mówili też o odgłosach rozmów w języku niemieckim. Jednak
najpowszechniejsze były opowieści związane z przemieszczaniem się przedmiotów.
Jeden z działkowców, po kilkuletniej walce z niewidzialnym przeciwnikiem psującym
ład w altance po prostu usunął element drewnianego krzyża z płotu okalającego
altankę i przeniósł go z powrotem na pole, na którym niegdyś znajdował się
cmentarz. Od tamtego momentu wszelkie dziwne działania ustały, przynajmniej te,
na jego działce…

1977

W tamtym roku wydział gospodarki terenowej i ochrony środowiska urzędu
miejskiego w Gdyni przekazał tereny dawnego cmentarza na Obłużu pod ogródki
działkowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>